Dobrał się Jurek do swojej violi Może używać ją teraz do woli Viola da gębę myśli powoli Wie że się ona, nie rozstroi Dobywa tedy swojego smyka Zaraz się zacznie skoczna muzyka I zaczął niepewnie, w tempie largo Ale mu wyszło to, nie za bardzo Z taką violą, to nie są żarty Musiał rytm zmienić na country Teraz się znalazł w wielkiej rozterce Viola zgubiła skryte w jej serca Niby już skocznie i w tempie niby Ale smyk się wygiął, jak wędka na ryby A wszystko zaczęło się stąd Że w czasie grania nastąpił zwiąd Miał zagrać całą symfonię Ale to wszystko, przez kalafonię Której oszczędzał, dla samej gry Teraz na siebie, jest bardzo zły Wyszła z koncertu, pełna żenada Chowa więc smyczek, violę odkłada Kalafonia tylko, nie żadna pomada Pomóc mi może, ze skruchą powiada. Doszły do mnie ostatnio wieści Że od tej pory, instrument swój pieści Wyjmuje smyczek smaruje do powoli Tym razem Violę swą zadowoli. |